----------------------------------------------------------------
Obaj chłopcy zeskoczyli zwinnie z drzewa i skierowali się na dziedziniec, dotarli tam równo o ósmej. Loretta razem z resztą uczniów już tam byli.
-Gdybyście się spóźnili nie miała bym litości-zawyrokowała.
-Ale jesteśmy na czas więc nie ma problemu.-odpowiedział je Potter z milutkim uśmiechem.
-Wasze szczęście, a teraz ustawić się w szeregu-kiedy już wykonali wszyscy polecenie kobieta kontynuowała -Jak już wiecie nazywam się Loretta Wolfien, w realu jestem żołnierzem sił specjalnych. Abym mogła was nauczać użyto na mnie tej samej metody co na was, czyli manipulacji czasu. Mam nadzieję przyswoicie sobie wiedzę którą chcę wam przekazać.-coś w jej spojrzeniu mówiło że lepiej jej nie drażnić. -Lekcje ze mną to głównie ćwiczenia fizycznie i nauka walki różnymi sposobami z wykorzystaniem broni lub bez. Będziecie się również uczyć myślenia taktycznego. Najpierw jednak chciała bym zobaczyć na jakim poziomie jesteście , dlatego każdy za was spróbuje mnie zaatakować pojedynczo. Możecie użyć dowolnej broni z tego stołu-wskazała na dużą ławę zastawioną najróżniejszymi broniami od sztyletów i pistoletów do guan-dao i mieczy.-możecie korzystać też z tej waszej magii.
-Mam pytanie- odezwał się wysoki chłopak o blond włosach przechodzących miejscami w brąz i szaro-fioletowo-niebieskich oczach, w wardze miał kolczyka z łańcuszkiem kończącym się dopiero w jego lewym uchu -Mówisz że możemy używać czarów, ale od w przypadku Avady Kedavry padniesz martwa, zdajesz sobie z tego sprawę?
-Najpierw chłopcze musiał byś mnie trafić a aż tak dobry jeszcze nie jesteś. Każde z was będzie podchodziło pojedynczo . Mówicie imię, nazwisko, wiek i jakiego boga jesteście dziedzicem.
-Proszę pani?-zapytała nie śmiało unosząc rękę, niewysoka blondynka z długimi włosami związanymi w dwa kucyki, miała błękitne ciepłe oczy.
-Co znowu?
Bo pani mówi że możemy używać magii ale jak my niby mamy czarować?
-Echh Potter ty jej wytłumacz, lepiej się znasz.
-No wie pani co? To pani chyba powinna uczyć nie ja.-czarnowłosy uśmiechnął się wrednie.
-Arogancki bachor. jesteś uczniem więc stosuj się do poleceń nauczyciela.
-Taaaaaaaaakkk jeeeeeest. No dobra jak masz na imię?-zwrócił się do dziewczyny która zadał pytanie.
-Angel.
-Więc Angel...
-Nie zaczyna się zdania od więc
-Pani profesor kazała pani mi mówić to niech pani chociaż nie przerywa-warknął- Wracając istnieje coś takiego jak magia i ludzie którzy się nią posługują nazywani czarodziejami ludzie nie potrafiący tego są przez nas nazywani mugolami. Ja jestem czarodziejem jak Chris i prawdopodobnie on-wskazał na chłopaka z kolczykiem.
-A skąd wiesz że ja też?
-Bo wspomniałeś o zaklęciu zabijającym. Tak więc my potrafimy używać czarów. Zaprezentować?-Loretta tylko kiwnęła głową, a Harry natomiast machnął różdżką i w okół niego uformowała się ogniste płomienie. Płomienie po chwili zmieniły się w lodową mozaikę 3D po czym po prostu popękał i zniknął.
-Coś takiego mniej więcej, rozumiesz teraz?
-To nie fair bo wy w takim razie macie uproszczone zadanie-oburzyła się dziewczyna.
-Nie prawda.