piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 6

Przepraszam że tak długo ale nie miałam w ogóle czasu. A teraz zapraszam do czytania.
-------------------------------------------------------------

-Właśnie widzę. Ja natomiast czuję się nieco skrępowany. Nie lubię kiedy tyle par oczu jest skierowane w moją stronę.-powiedział przyciszonym głosem mężczyzna.
-Myślał by kto. Poza tym to twój problem.
-Na prawdę jesteś okropny. Mógłbyś choć trochę współczucia okazać. Bezdusznik.
-To może z okropnego zmienię się na sadystycznego co? Ale nie gwarantuje że przeżyjesz.-w tym momencie uśmiech Harrego wyglądał niczym, uśmiech wygłodniałego demona czekającego na twoją duszę.  Po chwili jednak parsknął śmiechem widząc jak Jon chowa się a wysoką kobietą, o brązowych długich włosach i tego samego koloru oczach. Ubrana była w wojskowo-podobny uniform.-Serio? Poważnie  Jon? Aż tak straszny jestem?-zapytał z rozbawieniem i nutką ironii w głosie. Mężczyzna natomiast bardziej schował się za ramieniem kobiety i zaczął energicznie kiwać głową na tak.-Możesz to uznać jako odpłatę za wczoraj, kiedy to nieudolnie próbowałaś mnie straszyć.
-Skończyliście już?-zapytała owa kobieta.-Tak przy okazji Loretta Wolfen jestem.
-Cześć, Harry Potter jestem ale to już zapewne wiesz, zapewne będziesz mnie uczyć, czy tak?
-Zgadłeś i... Och na miłość boską odwal się Ventus.
-Ale ja się go boje...
-Ale spokojnie przecież nic Ci nie zrobię.-powiedział czarnowłosy z miłym uśmiechem po czym dodał mrożącym krew w żyłach głosem - Na razie- i znowu parsknął śmiechem widząc reakcje mężczyzny który niemal płakał.
-Możesz już go przestać straszyć?-zapytała kobieta próbując jakoś ukryć uśmiech.
-No ale on sam się o to prosi... No dobra-dodał widząc jej minę.
-Jak małe dzieci... Dobra panienki ogarnąć się bo to wasze przedstawienie trwa już dobrą chwilę a ja nie mam zamiaru dalej tego wysłuchiwać.-powiedział czarnowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna z lekceważącym uśmieszkiem na ustach.
-Najmocniej jaśnie pana przepraszam że przeszkadzam. Może w ramach przeprosin jebnę Ci avadą i przy okazji sprawdzę czy w końcu mi wyjdzie?
Nie podskakuj młody bo se nóżki połamiesz. Jak jeszcze pewnie nie zauważyłeś niestety będę miał tę wątpliwą przyjemność nauczania cię. A wież mi we mnie wroga nie chcesz mieć.
-Och nie już się boję, patrz aż mi się nogawki trzęsą. -Harry wykonał dramatyczny gest niczym umierający, przykładając rękę do piersi. -Błagam cię cały świat jest przeciw mnie, jedna osoba więcej do kółka różańcowego nie robi mi różnicy.
-Żebyś się nie zdziwił. To że jesteś jego potomkiem nie znaczy że możesz wszystko.
-Serio? Myślisz że to że jestem potomkiem boga podziemi coś zmienia? człowieku, mając rok straciłem rodziców, skasowałem Voldiego, dostałem jebaną błyskawice i tą pieprzoną sławę. jak miałbym być szczery to chyba wolałbym urodzić się jako zwykły mugol, nie mieć o niczym pojęcia i żeby nikt ode mnie nie wymagał, żebym w wieku szesnastu lat stał się cholernym barankiem ofiarnym mającym zbawić świat.
-Co wychowywanie w luksusie i sławie nie odpowiada, ty rozpieszczony bachorze?
-Sława, luksus?- Harry wybuchnął histerycznym śmiechem, po chwili jego oczy zalśniły zielonym blaskiem a magia zebrała się wokół niego oplatając go czarnymi wstęgami- Nie rozśmieszaj mnie. chcesz wiedzieć jak wyglądało moje życie? Skoro tak pokarze ci.- Czarna mgła pomknęła w stronę Tyrona a ten znieruchomiał. W tym momencie widział dokładnie przeszłość chłopaka i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Piwnica, łańcuchy, krew, ból, samotność... Resztę pominę milczeniem. Mężczyźnie zawsze wydawało się że Potter jest rozpieszczonym bachorem który non stop potrzebuje uwagi. Ale sceny które widział przerażały go. Tyron miał wrażenie jakby minęły godziny a tak naprawdę trwało to kilka sekund.
-Ty..-zaczął ale zielonooki tylko go minął  podszedł do stołu  i wziął sobie tosta z dżemem różanym i wyszedł.
-Ej Tyron, żyjesz?- zapytała Lejla, kobieta o długich białych włosach i twarzy niczym lalki. W końcu mężczyznę ciężko było zaszokować a obecnie widać było że w takim stanie się znalazł.
-On... To... muszę się napić.- mówiąc to wyszedł z jadalni.
-Co jest grane?- zdziwiła się Loretta
-Po prostu zobaczył coś czego nigdy się nie spodziewał zobaczyć. Ludzi nigdy nie ocenia się po okładce i plotkach.A poza tym ten dzieciak jest cholernie interesujący.-powiedział Shoen uśmiechając się drapieżnie i po chwili już go nie było.
-No to mamy problem-westchnęła kobieta-Jeżeli Shoen uważa Pottera za interesującego  to i my i chłopak mamy przejebane. Co myślisz Daren?
-Jeżeli mam być szczery to oni rozwalą ten zamek, jeżeli do końca szkolenia będzie on w całości to możemy uznać to za cud najwyższej wagi.
-No to mamy problem.

1 komentarz:

  1. Witam,
    biedny Jon Harry go straszy i jak widać i tutaj był oceniany przez sławę... luksus... tak wielki lusksus....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń