sobota, 17 maja 2014

Rozdział 3

W stajni znajdowało się dwanaście gryfów. A każdy był inny, różniły się budową, wielkością, umaszczeniem i spojrzeniem. Harry wchodząc do stajni odruchowo skłonił się delikatnie w stronę bestii, pamiętając lekcję z hipogryfem na trzecim roku. Te bestie były do siebie podobne. Widząc to Ventus uśmiechną się pod nosem, coraz bardziej lubił czarnowłosego.
-Gdybyś był zwykłym śmiertelnikiem i nie skłonił się im byłbyś już martwy. Ale jako że jesteś potomkiem Hadesa to nie musisz tego robić, jednak wtedy te zwierzaki stały by się twoimi wrogami. Co prawda wykonywały by polecenia ale nigdy by cię nie polubiły. A teraz może i się z nimi zaprzyjaźnisz, chociaż nie są zbyt towarzyskie.
-Gryfy są podobne do hipogryfów. Na trzecim roku w Hogwarcie, miałem przyjemność lecieć na jednym oraz widziałem co może się stać kiedy, nie okaże się im odpowiedniego szacunku. A te bestie są niezwykle inteligentne, szlachetne i cholernie niebezpieczne.
-Tak to prawda. Na którym chciałbyś polecieć?
-To nie ja wybiorę tego na którym polecę, lecz to ten co chce mnie przewieźć wybierze.-Tak teraz trzydziestolatek był pewny co do chłopaka. Po jego słowach można było stwierdzić że jest inteligentny, bystry i dojrzały. Jonathan jak zawsze poleciał na swoim gryfie Lyxie. Było to stworzenie wielkie o białawej sierści, srebrnych pazurach i dziobie oraz zielonych ślepiach. Jak się okazało to Astral gryf o czarnej sierści z czerwonymi pasmami, dziób i pazury miał złote i ostre a jego ślepia były różnokolorowe. Prawe było czerwone a lewe złote.To, co najbardziej zdziwiło potomka Hermesa to fakt iż tej bestii nikt nie mógł poskromić i nienawidziła wręcz podziemi. A każda próba oswojenia go kończyła się fiaskiem. Nawet sam posłaniec bogów był bezradny jeżeli chodziło o niego. Ale Astral jak widać polubił Harrego, który był tym faktem zachwycony. Chociaż musiał lecieć na oklep bo nijak gryf  nie dał sobie na grzbiet siodła zarzucić. Jednak lot na Astralu wynagrodził mu to  w stu procentach, to było najcudowniejsze doświadczenie w jego życiu. Kiedy dotarli do szkoły, a właściwie zamku, który za tę szkołę robił, chłopak mógł podziwiać piękny acz niebezpieczny las pośrodku którego się owy zamek znajdował. Zanim Astral odleciał zostawił zielonookiemu swoje pióro. Ventus uśmiechnął się na ten gest szeroko, tłumacząc chłopakowi że, dzięki takiemu prezentowi, gryf przyleci na każde jego zawołanie. Pokazał mu jeszcze jak przemienić pióro w coś bardziej poręcznego, tak aby nie straciło swoich właściwości. Więc piękne hebanowe pióro zmieniło si w czarno-czerwoną zawieszkę, przedstawiającą pióro i półksiężyc. Jonathan dał Harremu rzemyk, a ten zawiesił na nim ozdobę i zawiązał na nadgarstku.
Zamek w środku był równie okazały co na zewnątrz, urządzony w lekkim gotyckim stylu. Ściany pokryte gobelinami i obrazami idealnie harmonizowały się z wnętrzem.
-Ja tu nie uczę ale jako że jestem tu częstym gościem na pewno jeszcze nie raz się spotkamy-powiedział z uśmiechem brązowooki.
-To dobrze. Mówiłeś że jestem potomkiem Hadesa w trzeciej linii, tak? To znaczy że Hades jest moim pradziadkiem, no nie?
-No tak, ale szczerze nawet nie wygląda.
-Co masz na myśli?
-No wygląda najwyżej na trzydziestke a ma dużo więcej na karku, jest cholernie przystojny i nabawiłem się przez niego kompleksów, ale to bóg w końcu. Nieśmiertelność i te sprawy. Ma jeszcze zajebisty po prostu charakterek. Nie dałbym rady wytrzymać z nim nawet godziny kiedy ma zły dzień. Persefona za to wygląda na dwadzieścia parę. Niezła z niej laska ale kiedy się wkurzy to Zeusie chowaj w swej opiece. Ogółem Hades nie schodził zbyt często na ziemię, a ty Harry jesteś jego jedynym ludzkim potomkiem.
-To niby jako jedyny się nie hajtał na prawo i lewo, czy co?-Po tych słowach Jon rąbnął śmiechem i nie dało się go uspokoić przez kilka minut.
-Zrozumiesz jak go poznasz,a tę niekonieczną przyjemność będziesz miał na koniec szkolenia, chyba że wcześniej mu coś jebnie i weźmie cię pod swoje skrzydła. A wtedy zrozumiesz dlaczego nie mogę z nim wytrzymać dłużej niż to konieczne.
-Ty tak sądzisz.
W każdym bądź razie, zaprowadzę cię teraz do twojej kwatery, wszystko co się w niej znajduje jest twoje i możesz tam robić co chcesz. Tylko bez dzikich libacji, chciałbym żeby ten zamek jeszcze trochę postał.
-Nic nie obiecuje. A propos tej szkatułki którą dostałem razem z listem. Wisior i nawet ten pierścień zrozumiem, ale kolczyki? Co ja dziewczyna jestem?
-Jak się nie przyjrzeć to wyglądasz.-widząc złowrogie spojrzenie godne samego bazyliszka Ventus kontynuował, jednak nie mógł powstrzymać gęsiej skórki.-bez nerwów ok? Tutaj to jest norma, bogowie chodzą obwieszeni jak choinki na święta i tylko im brakuje światełek. Poza tym jak trochę nad tobą popracują to ci to będzie latać i założę się że będziesz nosił i kolczyki. Zajebiście byś w nich wyglądał de facto. A szkatułka to prezent od Persefony, do niej reklamacje.-mówił puszczając chłopakowi oczko, na co ten tylko prychnął.

---------------------------------------------------------------------------------------
Na razie tyle. Mam nadzieję że chociaż ktoś to czyta.

2 komentarze:

  1. Hm... Nie pasują mi te przekleństwa i dialogi. Niby bohaterowie są tacy dorośli i dojrzali, a jednak rozmawiają jak typowe bachory z gimnazjum pod palarnią. Przyznaję: ja sama również przeklinam. Ale nie tylko te bluzgi nie pasują. To tak, jakby nagle Mickiewicz mówił ,,w każdym bądź razie" lub ,,włanczam" :/ Wiem, że jestem strasznie cięta, ale po prostu nie znoszę takich dialogów, które pokazują, iż bohaterowie są równie oczytani i mają równie bogate słownictwo co ameby i pantofelki.
    Wciąż nie wiem, o czym będzie ta historia. Ale chcę się dowiedzieć!
    Weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Harry jest bardzo mądry wiedział jak zachować się wśród gryfów...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń