Bardzo cieszą mnie komentarze i wasze miłe słowa :D Sądzę że nie zmienią mi bloga na prywatny. W każdym bądź razie zapraszam do czytania.
----------------------------------------------------------------
-Następny.
Teraz na środek wystąpił niewysoki blondyn. Jako broń wybrał sobie kaburę sztyletów i cieniutkie żyłki, które oplótł sobie wokół nadgarstków a ich końce przyczepił do sztyletów.
-Matthew Horn, lat 16, potomek Hekate.
Jego plan zakładał zranienie Loretty sztyletami lub żyłkami które, chciał osadzić w otoczeniu niczym pajęczą sieć. Żyłki mogły przy odpowiednim ścisku przeciąć nawet kość i chłopak doskonale o tym wiedział. Jego atutem była szybkość i zwinność kota. Strategię miał dobrą, jednakże kobieta szybko ją przejrzała i walczyła na zbyt bliskim dystansie by chłopak, mógł użyć linek lecz jednocześnie, mógł ją zranić ostrzem. No właśnie mógłby ale była zbyt wprawiona w unikach, więc gra skończyła się w momencie w którym podcięła mu nogi kopniakiem i przyłożyła jedno z ostrzy do gardła.
-Nie jest źle, odpowiedni trening i mogłabym z ciebie zrobić zabójce idealnego, predyspozycje to ty dzieciaku masz.-stwierdziła pomagając mu wstać na co Matthew uśmiechnął się iście diabelsko
-Silna jesteś, lubię cie.
-Spokojnie, jeszcze będziesz miał wiele okazji żeby mnie znienawidzić, nie jestem lekkim nauczycielem.
Chłopak wrócił do szeregu. Kolejnym oponentem brązowowłosej był chłopak od avady. Jako broń wybrał sobie guan-dao.
-Vincent Mercurio, lat 16, potomek Thora.
-Chris zamarł, Thor starszy brat Lokiego. Nagle wypełniły go zazdrość, żel, gniew, złość, rozgoryczenie i smutek. Wszystkie te emocje pojawiły się tak nagle w sercu ognistowłosego. Lecz w środku tych negatywnych emocji kłębiły się również podziw, respekt, sentyment i miłość...? Wtedy przypomniał sobie co wspomniał mu po przylocie do szkoły Ventus. Kiedy spotka się dwóch potomków bogów którzy, byli sobie bardzo bliscy i łączyła ich silna więź, dziedzice mogą poczuć ich emocje względem drugiego, ale zdarza się to bardzo rzadko. I teraz w końcu różnooki zrozumiał o co chodziło Johnowi. Szybko wziął głęboki oddech oczyścił umysł i odrzucił wszystkie emocje które do niego napłynęły, nie czas się był teraz nad tym zastanawiać. Nikt nie zauważył grymasu na jego twarzy gdyż wszystko trwało ledwie kilka sekund w ciągu których, Vincent zdążył wybrać sobie już broń i stanąć na przeciw kobiety.
-Nie mówiłeś przypadkiem o zaklęciach zabijających?-zapytała z ironicznym uśmiechem
-Wiesz istnieje też magia bezróżdżkowa -wyszczerzył się i ruszył na nią . Po jego ruchach i sposobie trzymania broni można było określić że zna tę broń i potrafi się nią dobrze posługiwać. Oboje wykonywali uniki i ataki z gracją tancerzy, w pewnym momencie Vincent stanął i zamknął oczy a Lorette złapały cieniste wstęgi, oplotły jej nogi tak żeby nie mogła się ruszyć. Zawiał wiatr i nagle niebo pokryło się burzowymi chmurami rozświetlanymi blaskiem błyskawic. Kiedy jedna z nich trafiła zaraz obok zaskoczonej kobiety ta zamarła, kolejna bardziej okazała trafiła w guan-dao. Angel pisnęła, a kobieta w tym momencie wyswobodziła się rozcinając więzy nożem. W tym czasie Vincent ruszyła na nią a błyskawice iskrzyły się na jego ciele i broni. Jednakże kobieta okazała się silniejsza i powaliła chłopaka na ziemie przyciskając mu dłonie na plecach.
-To nie fair-jęknął.
-Nigdy nie powiedziałam że nie mam i nie będę używać swojej broni.-Zaśmiała się- Poza tym co to były za błyskawice?
-Eeee... Pewnie Thora?-powiedział gdy kobieta pomogła mu stanąć na nogi-Elektryczność zawsze się mnie słuchała, więc chciałem ją wykorzystać na większą skalę i tak wyszło, ale uwięź była zaklęciem.
-Nie było źle, ale radze zmienić broń, z guan-dao dobrze ci idzie ale, jeżeli chcesz wykorzystać elektryczność to powinieneś używać pistoletu. Kula wyposażona w piorun będzie miała zasięg od paraliżu do śmiertelnego porażenia, nie ważne w które miejsce trafisz.
-Pomyśle nad tym.
-No dobra, następny.- kiedy to mówiła na niebie nie było już śladu burzowych chmur tylko czyste błękitne niebo i jasne słońce.
Od czego by tu zacząć hmm. Dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem. Bardzo podoba mi się pomysł z tym, że Harry jest potomkiem Hadesa, Chris też przypadł mi do gustu. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądać walka Harry'ego i Lorette. Życze dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nemi
Ja już ani nie pytam, czy mój komentarz, przy którymś tam rozdziale się wstawił czy nie, po prostu skomentuje to co tu jest xD
OdpowiedzUsuńCiekawy, ale dość krótki rozdzialik :C
Nawet spoczko napisane, spójność w tekście jest i o dziwo tym razem oczy mnie nie bolą xD
Od czego? A no od ortografii.
Poprzedni rozdział sobie przeczytałam, aby wiedzieć co było (skleroza) i takie:
"Bolii..."
Czytam ten i nie wpadło mi nic do oka :3
Tak, ortografii zawsze będę się czepiać x3
No, ale tak czy siak to z niecierpliwością będę czekać na dalsze rozdziały :D <3
Pozdro~ =]
Super blog
OdpowiedzUsuńHistoria bardzo wciąga
Jako następną osobe mogła byś dać potomka jakiegoś egopskiego boga albo bogini
Kiedy następny rozdział nie moge sie doczekać XD
Pozdro i WENY ♥
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe jak będą walczyć Chris i Harry, jak się okazało, Chris jest potomkiem Thora....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia