poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 12

Błagam o wybaczenie! Wiem że rozdziału nie było bardzo długo ale nie miałam czasu ;(  Rok szkolny się kończył i musiałam wszystko poprawiać i co najważniejsze być na zajęciach. Tak więc błagam o wybaczenie. Bardzo mnie cieszą wasze komentarze i mam nadzieję że będzie ich więcej.  Tak więc teraz serdecznie zapraszam do czytania :).

---------------------------------------------------------------------

-To może jakaś godzinka integracyjna?-zapytał z wyszczerzem Matthew.
-Wchodzę-stwierdził Harry a Angel mu zawtórowała.-Chrisi ty też-to już nie było nawet pytanie i mimo że czerwonowłosy z przekorą popatrzył na niego.
-A muszę? Nie moge sobie iść spać i wżerać słodycze?-zapytał z przekorą.
-Nie.
-Dlaczego?-Jęknął z miną męczennika-Nie wyspałem się i cukru mi brakuje...
-A co mnie to? Idziesz i koniec. Poprzysiągłem że cię w końcu uspołecznię więc nie masz wyboru.
-A idź się przytkaj swoją lśniącą zbroją rycerzyku.
-Tylko nie rycerzyku!!!
-To baranku mam do ciebie mówić?
-Ty mała cholero zobaczysz dorobię ci kocie uszy i ogon, przebiorę w kiecke i puszcze na londyn. Zobaczymy czy przeżyjesz -warczał czarnowłosy na co Angel, Vincent, Jack i Matthew zaczęli się dławić ze śmiechu. Chociaż wizja czerwonowłosego w kusej kiecce i z kocimi uszami działała pobudzająco na wyobraźnie. Feliks na zachowanie nowych znajomych przewrócił jedynie oczami i podszedł do Chrisa. Dał mu jedną kartkę-talizman podobny do tych których używał wcześniej.
-Wyobraź sobie białego tygrysa i zawołaj Byakko-powiedział. Zaskoczony chłopak zrobił co mu kazano i przed nim pojawił się śliczny duży biały tygrys.
-Pożyczam ci go, obroni cię przed tymi kretynami ze  skrzywieniem psychicznym. Nie Byakko?-uśmiechnął się. Chris patrzył z zaskoczeniem i fascynacją na przyzwane zwierzę które podeszło do niego i obwąchało, a kiedy chłopak zanurzył rękę w jego miękkim futrze kot zamruczał. Niewiele myśląc czerwonowłosy zaczął się tulić do zwierzaka z dziecięcą radośćią i szczerym uśmiechem. Oczywiście nie zauważył jak reszta gapi się na niego z minami wyrażającymi kolejno złapać, wytulić, schrupać i zgwałcić. Nie było się czemu dziwić w końcu chłopak był naprawdę uroczy a kiedy się uśmiechną z błyszczącymi oczami to klękajcie narody.
-No co- zapytał po chwili czując na sobie wzrok reszty.
-Nie... nic...-odparł Jack, a Felix nadal z obojętną miną pokręcił głową. Za to Matthew i Harry oczywiście rzucili się na Chrisa i zaczęli przytulać
-Na wszystkie świętości tego świata jaki ty jesteś Sweeeetttttt-zaczęli opętańczo chichotać tuląc się do zaskoczonego chłopaka.
-Puszczać! Dusuicie!-Jęsknął boleśnie-Byakko!
Tygrys szybkim ruchem odciągnął natrętów jego tymczasowego pana na co ten westchnął z ulgą.
-Dziękuje- zwierzak tylko zamruczał i łypnął grożnym wzrokiem na resztę towarzystwa i zniknął -On tak zawsze będzie się pojawiał?- zapytał z nadzieją Felixa.
-Jak go wezwiesz to tak.
-Dzięki Felix-uśmiechnął się szczerze a starszy chłopak pokiwał głową choć w zakątku jego ust czaił się uśmiech. Godzina zleciała  wszystkim bardzo szybko, nastolatkowie zdążyli się nieco poznać. Angel była na pierwszy rzut oka nieśmiała dziewczyną, jednak kiedy się rozkręciła stawała się świetnym kompanem rozmów a tematy jej się nie kończyły. Harry dał dojść do głosu swoim zapędom sadystycznym i emowatemu pesymisto-cholerycznemu ja co poskutkowało szybkiemu zawarciu przyjaźni zielonookiego z Matthew który okazał się równie pierdolnięty co Potter. Jack okazał się miłym, szczerym i nieco szalonym dzieciakiem z drobnym problemem natury śmiertelnej, z którego to powodu nie rozstawał się z rękawiczkami i strasznie narzekał jakie to one są niewygodne. Vincent również okazał się mniejszym dupkiem niż wyglądał. Chodził do Durmstrangu jednak z powodu wiecznych skarg jakie były na jego zachowanie i ubiór stwierdził że przeniesie się do innej szkoły ale jeszcze nie zdecydował. Felix zaś okazał się ewenementem, żył w swoim własnym świecie i nie zwracał na nic uwagi, jednakże służył pomocą i dobrą radą jeżeli kogoś polubił. Harremu przypominał on nieco Lunę i może stąd brała się jego sympatia do chłopaka, Luna jako jedyna wiedziała jaki Harry jest naprawdę. Tylko jej nie udało mu się oszukać. Chris natomiast okazał się być wesołym chłopakiem mającym większość rzeczy w głębokim poważaniu, jednakże do życia podchodził poważnie i z dystansem. na szczęście jego towarzysze znaleźli sposób żeby się otworzył i po dwudziestu minutach wyszło na jaw że chłopak lubi się przytulać. Było jasne, armagedon dla niego zbliżał się dużymi krokami. Równo o 13 do młodych kadetów przybyła Loretta.
-No ferajna, wszystko zostało ustalone, będziecie mieś swoich opiekunów a ponadto wasze plany będą się nieco różniły.
-Dlaczego będą się różnić?-spytała Angel.
-Głównie dlatego że urządzamy dwa kursy jeden dla zwykłych ludzi i drugi dla czarodziejów więc Potter, Logan i Mercurio będą mieli sporo więcej nauki. Kolejny czynnik jest wiek i predyspozycje . Jasne?-wszyscy skineli głowami na co kobieta kontynuowała
-Spike twoim opiekunem będę ja, Ghost tobą zajmie się Tyron, Ripper jesteś pod opieką Mysta postaraj się przeżyć, Horn twoim opiekunem będzie Shoen, Logan dostałeś Diane, Mercurio Karen a ty Potter Sejiego. Jak wszystko jasne to zbierać dupy w troki i zasuwać do opiekunów. Oni mają wasze plany zajęć i dalsze instrukcje.
-A gdzie ich znajdziemy?-zapytał Vincent.
-Nie wiem, musicie poszukać. Radze zacząć już teraz.
Chcąc nie chcąc wszyscy ruszyli na poszukiwania swoich opiekunów.
Kiedy Harry dotarł do jak mu się wydawało wielkiego salonu natrafił na Ventusa.
-Ventiś!
-Co tam młody?
-Sejiego szukam jest moim opiekunem i nie bardzo wiem gdzie go znaleźć.
-Że co?!-Mężczyzna był w szoku- ON został twoim opiekunem?!
-Niom.
-Miło było poznać raczej się już w tym świecie nie spotkamy.-powiedział mężczyzna z grobową miną.
-Spoko wodza Johny nie tak łatwo mnie zabić.
-Nie on cię zabije a jego szkolenie wież mi. Miał dwóch uczniów i  nie minęło pół roku a wylądowali na oiomie...
-Spoko luzik nic mi nie będzie-Wyszczerzył ząbki-to wiesz gdzie go znajdę?
-Korytarzem w prawo, piąte drzwi po lewej, zdolności po Hermesie się przydają.
-Dzięki Ventiś pa.
Harry dotarł pod wskazane drzwi i otworzył je z rozmachem.
-Siema-zawołał od wejścia. na środku pomieszczenia stał wysoki mężczyzna na oko dwadzieścia pare lat.-Ty jesteś Seji?
-Na twoje nie szczęście tak. Seji Kuroha, potomek Tanatosa a ty to?
-Harry Potter twój nowy podopieczny, potomek Hadesa.
-Potter co? No to będzie zabawa. Zobaczymy jak długo wytrzymasz-mężczyzna uśmiechnął się szaleńczo.-Jesteś odporny na ból?
-Nie ale mam całkiem wyskoki próg jakby nie było.
-Więc się ciesz bo u mnie nie ma lekko-uśmiechnął się drapieżnie
-Liczę na owocną współpracę odpowiedział chłopak z takim samym uśmiechem i już wiedział że czekają go bardzo ciekawe lata nauki.